Góry oplatają liczne szlaki turystyczne. Warto wybrać się tu na kilka ciekawych spacerów. Polecamy wycieczkę do Chatki Górzystów na Hali Izerskiej, do Schroniska Orle oraz na Wysoki Kamień. Znajdziecie tutaj ponadto schronisko górskie na Stogu Izerskim. Pamiętajcie również o Izerskim Parku Ciemnego Nieba!
23 sierpnia 2017 Izery na turystycznej mapie Polski nie mają zaszczytnego miejsca. Daleko im do strzelistych Tatr, nie są ostoją samotności, jak Bieszczady. Schowane gdzieś za Karkonoszami mają łatkę małego, brzydkiego kaczątka. W świadomości odżywają na chwilę zimą, tylko za sprawą biegówek. Pamięć o nich jednak szybko topnieje wraz z pierwszymi śladami wiosny. Gdy zapytacie znajomych o góry, Izery nie będą w czołówce miejsc polecanych. O ile w ogóle ktoś je wspomni. Dlaczego zatem to właśnie Góry Izerskie skradły nasze serca? Odpowiedź na to znają Czesi. Niegdyś tętniące osady przemysłowe wyludniły się wraz z przetaczającymi się przez Izery kolejnymi wojnami. Huty szkła przestały być rentowne, ziemie zmieniały właścicieli nieskłonnych do tworzenia infrastruktury. Po stronie polskiej ostał się Świeradów i właściwie nic więcej. Czeskie Jizerskie Hory miały trochę więcej szczęścia. Kilka fabryk się uchowało, podobnie z kilkoma wsiami i miasteczkami. Mimo to, bieda dobijała się tu do drzwi i okien aż trzeszczało. Niewielką zmianę przyniósł dopiero niedawno rozwój turystyki. Srogie zimy i ukształtowanie terenu dały pierwszą szansę w postaci biegów narciarskich. Druga okazja zaistnienia przyszła wraz z kolarstwem górskim. Izery powoli stają na nogi i coraz śmielej rzucają wyzwanie wyższym Karkonoszom. A my latem w Izery jeździmy z trzech powodów. Orle pod gwiazdami Widok nieba upstrzonego gwiazdami i przeciętego wstęgą Drogi Mlecznej rozpala wyobraźnię i skłania do marzeń. Dołóżcie do tego strzelające w górę iskry z ogniska, otulającą ciemność i cichy szmer strumienia. Takie chwile pamięta się długo. Samo schronisko Orle (link) to dawna huta szkła i bez wątpienia należy do jednego z ładniejszych w Polsce. Baza noclegowa jest przyzwoita (w budynku obok), a kuchnia wydaje naprawdę dobre naleśniki. My jakoś zawsze trafiamy tu pod namiot. Obok schroniska można spokojnie rozłożyć się z małym obozem w cenie 10 zł od osoby. Nie ma prądu, jest za to toaleta i sauna! Zwłaszcza to drugie zasługuje na uwagę, gdyż nawet w środku lata noce na Hali Izerskiej są przenikliwie zimne. Ponoć przymrozek w czerwcu nikogo tu nie zaskakuje! Jeśli jesteście amatorami astrofotografii lub po prostu naszła Was ochota na pooglądanie Drogi Mlecznej w nietypowym miejscu, sprawdźcie prognozę pogody, fazę i godzinę zachodu księżyca (my korzystamy z i Zdjęcia nocne wymagają statywu, czułości ISO minimum 1600 i szerokiej przesłony (f4 lub większego otworu). Schronisko Orle, Hala Izerska i osada Jizerka leżą w Parku Ciemnego Nieba (tu więcej o projekcie), który charakteryzuje się wyjątkowo niskim zanieczyszczeniem świetlnym i dobrą przejrzystością powietrza. Przyjemny spacer i wspaniałe widoki Miejsc na wycieczki w Izerach nie brakuje. Niestety, znaleźć informacje o nich to nie lada wyzwanie. Większość odkrytych przez nas punktów leży po stronie czeskiej. Szkoda, że polskie przewodniki i serwisy jakoś nie kwapią się, by chociaż napomknąć o sąsiadach. W czeskojęzycznych zakamarkach internetu można na szczęście znaleźć więcej informacji. Promuje się Jested, promują Hejnice i Frydlant. My upodobaliśmy sobie szczególnie osadę Jizerka, właśnie po czeskiej stronie. Kilkanaście domów rozrzuconych na hali u podnóża niewielkiego wzniesienia Buovec ma swój niepowtarzalny urok. Kwiaty zwisające z okien i balkonów, zadbane obejścia i przycięte, zielone trawniki. Wszystko odmalowane, zadbane i wymuskane, niczym pocztówka z Tyrolu. Jizerka ze swoim dużym parkingiem (50 KC za dzień, monety potrzebne) to fantastyczne miejsce na dłuższy spacer lub wycieczkę rowerową. Szlaki w okolicy nie należą do wymagających, a te po stronie czeskiej są w większości przyjazne właśnie rowerzystom i częściowo wyprawom z wózkiem i maluchami. Osada Jizerka i Bukovec Pośród skał Szerokie i wydeptane szlaki to nie dla Was? świetnie się składa. Czeskie Hejnice to punkt startowy kilku tras z fantastycznymi widokami. Na piękne panoramy trzeba jednak sobie zasłużyć! Przygotujcie się na przyspieszone tętno i pot na czole. Prawdziwą perełką godną każdego wysiłku jest wyprawa zielonym szlakiem do malowniczego Wodospadu Černého Potoka i dalej stromo pod górę na punkt widokowy Frýdlantské Cimbuří. Z Hejnic to około 4 km podejścia o przewyższeniu 600m. Idziemy w cieniu, głównie lasem. Przez sporą cześć drogi towarzyszy nam szumiący w wąskiej dolinie Czarny Potok. Kroki stawia się lekko po szutrowej drodze. Dopiero odcinki przed samym wodospadem i skałami robią się kamieniste i strome. Wdrapanie się na Frýdlantské Cimbuří będzie na pewno wymagało od Was nieco zaparcia, odwagi, a w kilku miejscach drobnych, skalnych akrobacji. A jeśli trekking, outdoor i łażenie po górach to Wasz główny cel wyprawy w Izery, to polecamy tą relację ze szlaku przez wodospady i skały. Wodospadu Černého Potoka i Frýdlantské Cimbuří Na wzmiankę zasługuje też odcinek drogi 290 między Harrachovem a Hejnicami. Na tym niedługim fragmencie przejedziecie przez kilka malowniczych, dopieszczonych wiosek i nacieszycie oczy pięknymi widokami na Izerskie Góry i skały. Po adrenalinę na rowerze Okolice Smrku są tematem westchnień wśród osób katujących swoje górskie rowery na zjazdach i podjazdach. To prawdziwa mekka w świecie MTB, która przyciąga zapaleńców, amatorów i rodziny z dziećmi. Spotkać tu można tłumnie naszych rodaków, jaki i sąsiadów z południa czy zza Odry. Skąd ten entuzjazm wokół bądź co bądź małej mieściny i niewielkiej góry? Przygotowane tu przez Czechów, a później też Polaków, 85 km głównie jednokierunkowych ścieżek pod rowery górskie w promieniu 500 km nie ma sobie równych. Trasy nazwane Singltrek pod Smrkem (po naszemu Singletrack pod Smrekiem) doczekały się uznania w świecie i licznych nagród. Ścieżki są głównie jednokierunkowe, wolne od pieszych i dobrze oznaczone. I co najważniejsze – jeździ się tu fantastycznie! Cztery stopnie trudności dają możliwość zabawy i amatorom i pro-riderom. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, pod względem długości i różnicy wzniesień. Pomyślano też o najmłodszych – dla rodzin z dziećmi stworzono lekki szlak w północnej części terenu (kolor niebieski i zielony) Najfajniejsza trasa naszym zdaniem ma swój start w Centrum U Kyselky. Stąd kierować się trzeba na Łomnicki Most, nudny trawers po asfalcie, Hubertka (na ciasto i piwko) i dalej zjazd na trasę czarną, do cmentarza w Lazne Libverda. Po tym czeka nas powrót ścieżką czerwoną przez Obri Sud. 30 kilometrów gwarantowane. A podczas czterech godzin: kilka fantastycznych zjazdów, trochę podjazdów i piękne widoki na Hejnice i Góry Izerskie. Urokiem jest też to, że nie musicie mieć wypasionego roweru. Zwykły, byle sprawny, „góral” się tu sprawdzi. A jeśli chcecie popróbować jazdy na dobrym sprzęcie, to po stronie czeskiej są trzy wypożyczalnie oferujące świetny sprzęt (około 120 zł / dzień): W Single Trek Centrum dostaniecie Authory, Genesisy i Rock Machine, rezerwacja online W Lázně Libverda jest BikeCentrum Libverda oferujące Meridy i Rock Machine, rezerwacja online Nad Novym Mestem w Centrum u Kyselky dostać możecie Treki, tu jednak z dostępnymi rowerami jest najgorzej. Rezerwacja też online. Rowery można też wypożyczyć po polskiej stronie, w Ski&Sun w Świeradowie… tylko Polacy nie dojrzeli jeszcze do tego, by zrobić rezerwację online, odpowiadać na maile czy pytania na Facebooku. To, czy dostaniecie swój rozmiar roweru jest tożsame z rzutem kostką…. czyli UNIKAĆ, może kiedyś zmądrzeją. Na chillout po rowerowych szaleństwach najlepiej udać się nad jeziorko przy Single Trek Centrum. Sielankowy klimat, dobra pizza (drewniany bar przy jeziorze) i czeskie piwko. W lecie funkcjonuje tu też kemping, boisko do siatkówki plażowej i ogromny trawnik na którym odpoczywa się wyśmienicie! Nasza przepis na następny weekend w Górach Izerskich Jeśli pogoda Wam tylko dopisze to polecamy taki plan: Dotrzeć do Jizerki w piątek popołudniu i pomaszerować do Orlego na nocne niebo, saunę i kolację. Wrócić do Jizerki w sobotę rano (wdrapać się na Bukovec) i ruszyć do Hejnic na trekking przez Frýdlantské cimbuří i Oreśnik. W niedzielę wybrać się na rowerowe szaleństwo do Lázně Libverda a potem na zasłużony odpoczynek nad jeziorkiem. Będziecie zachwyceni! A jeśli macie inne pomysły, podzielcie się z nami. Póki co: Do zobaczenia w Izerach!
Izerski Park Ciemnego Nieba,: fotky, poloha a kontaktní údaje, otevírací doba a 52 recenze od návštěvníků na Nicelocal.cz. Hodnocení míst se zábavou a aktivitami v Liberecký Kraj, podobné zábavní podniky v okolí. 🌟 Noc pod gwiazdami AHOJ! 🔭 Mieliście okazję podziwiać gwiazdy w Izerskim Parku Ciemnego Nieba? To miejsce położone w najzimniejszym miejscu w Polsce. Na Hali Izerskiej ujemne temperatury mogą wystąpić nawet w wakacyjny poranek! Powstał w 2009 roku z inicjatywy polsko-czeskiej. Park zwraca uwagę na problem „zanieczyszczania” nieba przez sztuczne światło, które ma wpływ na zdrowie człowieka oraz faunę i florę. Góry Izerskie są obszarem słabo zaludnionym, pokrytym gęstym lasem i otoczonym wysokimi szczytami. Dociera tu niewielka ilość sztucznego światła, dlatego widoczność gwiazd jest 40 razy większa niż w dużych miastach. Nocą niebo nad Stacją Turystyczną Orle jest tak ciemne, że będziesz mógł podziwiać Drogę Mleczną w całej okazałości. 🌠 Świetnie widać stąd również gwiazdy. Możesz naliczyć ich aż 2000 podczas gdy w mieście zaledwie 300. Niebo w Górach Izerskich najlepiej podziwiać podczas nocnych plenerów organizowanych przez Astro Izery lub nocując w Stacji Turystycznej Orle i Chatce Górzystów. Izerski Park Ciemnego Nieba Fot. Wikipedia 📌 Izerski Park Ciemnego Nieba znajduje się na terenie Gór Izerskich, zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie⭐️ Park ma powierzchnię około 7500 hektara. Obejmuje dolinę Izery i dolinę Jizerki✨ Park powstał w ramach Międzynarodowego Roku Astronomii 2009🌔 Jeżeli jesteście zainteresowani obserwacją nocnego nieba, koniecznie zajrzyjcie na stronę Astro Izery – KLIKNIJ TUTAJ🌟 Inicjatorem projektu jest Instytut Astronomiczny Uniwersytetu Wrocławskiego❗️ Około 50 km od Wrocławia, we wsi Białków, powstało niedawno Centrum Edukacji Astronomicznej z atrakcjami dla najmłodszych. Więcej informacji — KLIKNIJ TUTAJ! Fot. Schronisko Orle Jeśli spodobał Ci się Nasz wpis UDOSTĘPNIJ GO PROSZĘ,klikając w poniższy baner Facebooka lub Instagrama. Polub naszą strone na FACEBOOKU. Zajrzyj na Nasz INSTAGRAM. Obejrzyj więcej filmów na Naszym kanale YOU TUBE. Izerski Park Ciemnego Nieba. location_on Graniczna część doliny Izery. Izerski Park Ciemnego Nieba to znajdujący się na terenie Gór Izerskich, zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie, transgraniczny park ciemnego nieba, powstały w 2009 roku, jako jeden z projektów realizowanych z okazji Międzynarodowego Roku Astronomii.
Wędrówka, podczas której odwiedzimy Halę Izerską, czyli polski biegun zimna. Skosztujemy pysznych, biszkoptowych naleśników w Chatce Górzystów. Powędrujemy wzdłuż Torfowisk Doliny Izery oraz zajrzymy do Stacji Turystycznej Orle, która znajduje się w miejscu starej huty szkła Karlstar. UWAGA: proponowana trasa rozpoczyna się na Rozdrożu Izerskim, a kończy w Jakuszycach. Nie jest to trasa pętla. Rozdroże Izerskie – Hala Izerska Wędrówkę rozpoczynamy na Rozdrożu Izerskim 769 m Żółtym szlakiem kierujemy się w głąb lasu i wygodną, szeroką ścieżką wędrujemy aż do Rozdroża pod Kopą 999 m Do pokonania na tym odcinku jest 5 km. Trasa cały czas wiedzie przez las i jest bardzo prostą drogą. Wysokości nabiera się delikatnie, więc ciężko o mocne zmęczenie, aczkolwiek w mokrym i ciężkim śniegu nie wędruje się jakoś wyśmienicie. Po 1 godzinie 30 minutach docieramy do skrzyżowania szlaków żółtego z czerwonym. Zgodnie z planem kontynuujemy wędrówkę żółtym szlakiem w kierunku Hali Izerskiej. Znaki informują nas, że Hala Izerska jest oddalona o km, a dotarcie do niej powinno zająć 1 godzinę. Trasa w kierunku Hali Izerskiej, podobnie jak wcześniej, prowadzi nas lasem. Tracąc na wysokości, z każdym krokiem zbliżamy się do polskiego bieguna zimna. Już w lesie, da się odczuć, że temperatura znacznie spada, a pokrywa śnieżna, pomimo że wycieczkę odbywamy końcem kwietnia, jest całkiem 50 minutach wędrówki docieramy na rozległy teren Hali Izerskiej i natychmiast kierujemy się do Chatki Górzystów, aby skosztować słynnych biszkoptowych naleśników. Chatka Górzystów 840 m na Hali Izerskiej Chatka Górzystów to schronisko turystyczne, które mieści się w budynku dawnej szkoły. Niegdyś, na Hali Izerskiej istniała wieś Gross-Iser, po której jedyną pozostałością jest właśnie Chatka Górzystów, a także budynek drewutni. Jeszcze przed wojną wieś była dość dużą osadą. Mieściły się tu łącznie 44 domy, zabudowania gospodarskie, młyn wodny, schronisko turystyczne, które podejmowało gości, domek myśliwski, a także budy pasterskie. Po wojnie wieś została zniszczona, a do dziś zachował się budynek szkoły oraz stojąca obok w Chatce Górzystów, nie można nie spróbować wyśmienitych naleśników. Do wyboru są dwie wersje: na słodko (z twarogiem i jagodami) i na słono (z pieczarkami z serem). Naleśnik kosztuje 19 PLN. Jest duży, syty i pyszny. Hala Izerska – polski biegun zimna To właśnie Hala Izerska, a nie Suwałki, jest polskim biegunem zimna. Ze względu na bardzo specyficzny klimat Gór Izerskich, miejsce to notuje najniższe średnie roczne temperatury. Panujące tu warunki przypominają subalpejski klimat Karkonoszy. Wszystko to dzieje się przez mocne inwersje termiczne, a także brak występowania na tym terenie wiatrów fenowych. Zimne i ciężkie masy powietrza, które spływają tu z Karkonoszy, zostają uwięzione w kotlinie i nie mają już gdzie się przemieścić. W efekcie tego różnica temperatury pomiędzy Halą Izerską a otaczającymi ją wzniesieniami może dochodzić nawet do 20 stopni Celsjusza. Nawet latem na Hali Izerskiej notuje się ujemne temperatury, dlatego też, planując wycieczkę, warto zabrać ze sobą ciepłe ubrania, bez względu na porę roku. Konsekwencją tak niskich temperatur jest brak odpowiednich warunków wegetacyjnych dla niektórych roślin np. buka, który jest typową rośliną dla tej wysokości nad poziomem morza. Jednakże takie warunki klimatyczne sprzyjają rozwojowi, chociażby kosodrzewiny, która w normalnych warunkach, rośnie o 400-500 metrów wyżej. Również wysoka ilość opadów, która notowana jest na Hali Izerskiej, a także długo zalegająca pokrywa śnieżna, są wynikiem wspomnianych czynników. Izerski Park Ciemnego Nieba Warto wiedzieć, że nieopodal Chatki Górzystów znajduje się Izerski Park Ciemnego Nieba. Został utworzony w 2009 roku. Jego celem jest obserwacja gwiazd i nocnego nieba, które nie są zanieczyszczone światłem. IPCN jest parkiem transgranicznym. Znajduje się zarówno na terenie Polski, jak i Czech. Obejmuje dolinę Izery i dolinę Jizerki, a ponadto jest pierwszym tego typu parkiem w Polsce oraz pierwszym transgranicznym projektem tego typu na świecie. Podczas wędrówki do Orle, będziemy mijać ścieżkę planetarną, która powstała na tej trasie. Przy Orle znajduje się model Słońca, a na trasie zahaczymy o Uran i Merkury. Hala Izerska – widok na Karkonosze. W oddali Szrenica i Śnieżne Kotły. Hala Izerska – Stacja Turystyczna Orle: Rezerwat Przyrody Torfowiska Doliny Izery Z Hali Izerskiej kierujemy się czerwonym szlakiem w stronę Stacji Turystycznej Orle. Trasa ma około 5 km i wiedzie praktycznie po płaskim terenie. Prowadzi nas przez przepiękny Rezerwat Przyrody Torfowiska Doliny Izery-niezwykle cenny obszar, który obejmuje występującą tu roślinność torfowiskową. Rezerwat Przyrody Torfowiska Doliny Izery Zanim przejdziemy dalej, to warto wspomnieć, czym jest torfowisko. Torfowisko to teren, który jest, stale podmokły, a na jego powierzchni rosną rośliny bagienne i bagienno-torfowe. Ze względu na swoją specyfikę, jest terenem słabo natlenionym i trudno przepuszczalnym. To powoduje, że zachodzą na nim procesy akumulacji osadów organicznych. Te czynniki plus niskie temperatury sprawiają, że szczątki organiczne, które są akumulowane na torfowisku, rozkładają się bardzo wolno, a proces akumulacji jest szybszy niż rozkład. Klasyfikacja torfowisk wyróżnia trzy typy torfowisk: niskie (zasilane wodami gruntowymi), wysokie (zasilane wodami z opadów atmosferycznych), przejściowe (zasilane w dwojaki sposób). Torfowiska Doliny Izery są typem torfowisk wysokich i przejściowych. Najstarsze osady są datowane na 11 tysięcy od Hali Izerskiej w kierunku Orle, warto zatrzymać się przy Jagnięcym Potoku i zaobserwować, jak meandrujące wody odsłonił profil torfowiska. Tu gołym okiem można zobaczyć, jak wygląda profil torfowy. Z takiego profilu odczytać można zmiany klimatyczne, które następowały w ostatnich tysiącach lat. Ponadto na podstawie zawartych w profilu szczątków organicznych i pyłków można odczytać historię rozwoju torfowiska. W Rezerwacie Przyrody Torfowiska Doliny Izery ochroną objęta jest między innymi brzoza karłowata, która w Polsce występuje tylko w trzech miejscach. Ochroną objęte są także rosiczki, turzyce czy wełnianki. Warto wiedzieć, że na terenie Torfowisk Doliny Izery znajduje się najniżej położone stanowisko kosodrzewiny w czerwonym szlakiem, nie sposób nie zauważyć otaczającego nas piękna. Trasa ponadto jest przyjemnie urozmaicona. Początek wiedzie po rozległy i widokowym terenie. W oddali bardzo ładnie widać Karkonosze. Szlak prowadzi nas przez torfowiska i las. Cały czas towarzyszy nam szum potoków oraz Izery, wzdłuż której biegnie spory fragment szlaku. Spokojnym tempem przejście tego fragmentu zajmuje mniej więcej godzinę. Zanim dotrzemy do najbardziej rozpoznawalnego obiektu Orla – dawnego budynku administracji huty szkła, miniemy najpierw dwa budynki dawnej strażnicy WOP. Jeden z nich obecnie służy jako obiekt noclegowy. Chwilę później na ścieżce planetarnej miniemy Merkury i dotrzemy do pięknego, zabytkowego budynku, w którym mieści się bufet. Przed budynkiem dawnej administracji huty szkła Karlstar znajduje się kilka ławek i stołów. Miejsca jest sporo więc każdy znajdzie kąt dla siebie. Orle znajduje się w miejscu dawnej huty szkła Karlstar. Huta działała tu od 1754 do 1890 roku. Następnie budynek administracji służył jako leśniczówka, a w latach 30 XX wieku jako budynek niemieckich służb granicznych. Po II Wojnie Światowej mieściła się w nim Strażnica Wojsk Ochrony Pogranicza. Stacja Turystyczna Orle – Jakuszyce Od Schroniska Orla udajemy się nieoznakowaną trasą do Jakuszyc. Droga prowadzi nas przez dookoła Orla jest sporo, dlatego też, aby wybrać właściwą drogę do Jakuszyc, należy najpierw od schroniska skierować się kawałek ku Przełęczy pod Cichą Równią. Dosłownie po kilku chwilach, kiedy zobaczymy tabliczkę z napisem “Do punktu czerpania wody” należy skręcić ostro w prawo. Później już zgodnie za znakami na Samolot kierować się wyznaczoną ścieżką. Trasa prowadzi cały czas przez las. Mniej więcej po 35 minutach spokojnego marszu docieramy do miejsca, z którego fantastycznie widać prostą, wyciętą jak od linijki drogę, która zaprowadzi nas na Samolot. Później dość stromym zejściem udamy się do Jakuszyc gdzie kończymy wędrówkę. Hala Izerska – mapa trasy

Polskie rezerwaty ciemnego nieba Rezerwaty ciemnego nieba utworzono w ostatnich latach w Bieszczadach i Górach Izerskich. W Bieszczadach, a dokładniej w gminie Lutowiska, dla turystów poszukujących nocnych spektakli na niebie przygotowano trzy platformy widokowe, a dla chcących zgłębić temat ciemnego nieba i problem smogu świetlnego

Nocne niebo nad Górami Izerskimi; fot Astro Izery, FB: ← Poprzednie Izerski Park Ciemnego Nieba. Warto wiedzieć, że nieopodal Chatki Górzystów znajduje się Izerski Park Ciemnego Nieba. Został utworzony w 2009 roku. Jego celem jest obserwacja gwiazd i nocnego nieba, które nie są zanieczyszczone światłem. IPCN jest parkiem transgranicznym. Znajduje się zarówno na terenie Polski, jak i Czech.
Wyjątkowy film wyprodukowany na Uniwersytecie Wrocławskim. Ukazuje niecodzienne zdjęcia rozgwieżdżonego nieba nad Górami Izerskimi. Nigdzie w Polsce nie jest nocą tak ciemno jak właśnie w popularnych "Izerach" na Dolnym Śląsku. Właśnie tam wrocławska uczelnia utworzyła tzw. Park Ciemnego Nieba i stamtąd prowadzone są obserwacje drogi mlecznej oraz około 2000 gwiazd. Tylu ciał niebieskich nigdy nie zobaczymy na niebie nad Wrocławiem. Dlaczego? Wytłumaczenie jest proste - niebo nad Wrocławiem jest nawet 40 razy jaśniejsze niż właśnie nad Górami "Izerski Park Ciemnego Nieba" został zrealizowany w ramach kampanii promocyjnej Uniwersytetu Wrocławskiego "Dobrze wiedzieć|Good to know".Uniwersytet Wrocławski już w najbliższą sobotę zaprasza miłośników obserwacji gwiazd, mgławic i komet w Góry Izerskie. VIII Astronomiczny Dzień w Izerskim Parku Ciemnego Nieba i święto astronomii już 28 września. Oto program tego wyjątkowego dnia, przygotowany przez Uniwersytet Wrocławski (źródło: w sobotę w Stogu Izerskim ruszą teleskopowe obserwacje Słońca. Miejmy nadzieję, że pogoda dopisze!O zapraszamy na wykład Sylwestra Kołomańskiego "Astro Izery, czyli jak zmieścić Kosmos w Górach Izerskich". Dowiemy się z niego wszyswtkiego o projekcie Astro Izery. O tym, że dzięki niemu mozesz w Górach Izerskich zobaczyć Wszechświat z bliska. Na projekt bowiem składają się proste instrumenty astronomiczne (gnomon, zegar słoneczny), ścieżka planetarna, Izerski Park Ciemnego Nieba oraz imprezy astronomiczne. Gdzie znaleźć elementy astronomiczne w Górach Izerskich? Kiedy można posłuchać ciekawych wykładów i spojrzeć w niebo przez teleskop?I jak wygląda nowa wersja ścieżki planetarnej? O tym wszystkim podczas Tomasz Jakubowski opowie o "Fascynującym świecie meteorytów". Meteoryty to bowiem najstarsze skały, jakie możemy obserwować na lat fascynują naukowców i kolekcjonerów. Ukazują, jak wyglądały wczesne etapy formowania się Układu Słonecznego. Po wykładzie będzie można obejrzeć jak wygląda skała z Marsa i Księżyca, meteoryt Czelabińsk, jądro planetoidy (meteoryt żelazny) i chondryt węglisty (najstarsza materia w Układzie Słonecznym zawierająca nanodiamenty i materię organiczną).O Grzegorz Żakowicz i jego "Niespodzianki z nieba". Każdego dnia na Ziemię spadają obiekty zwane meteroidami. Upadek takiego obiektu jest widowiskowy, ale bywa też niebezpieczny. Zobacz zarejestrowane kolizje kosmicznych obiektów z Ziemią i ich skutki, począwszy od katastrofy tunguskiej, aż do widowiskowego bolidu nad Tomasz Mrozek z Instytutu Astronomicznego UWr wygłosi wykład "Od wielkiego Wybuchu do Gór Izerskich". Będzie to pasjonująca opowieść o ewelucji składu chemicznego Wszechświata, powstaniu Układu Słonecznego i planety Ziemi. Dowiemy się, dlaczego procesy zachodzące we wnętrzach gwiazd są niezwykle istotne z punktu widzenia powstawania życia takiego jakie my znamy i dlaczego jakaś gwiazda musiała umrzeć, żeby powstały Góry Izerskie. Wykład w sobotę 28 września w Stogu Izerskim o godzinie Martina Gembeca "Dzisiejsze niebo i (zbliżająca się?) kometa ISON. Nim zapadnie noc dowiemy się, co ciekawego zobaczymy dziś na niebie. Jakie planety i inne obiekty będziemy mogli podziwiać przez teleskopy? Jak rozwija się kometa ISON? Czy stanie się ona "wielką kometą 2013"?W godzinach odbędą się teleskopowe obserwacje obiektów na nocnym niebie, a obserwacjom tym będzie towarzyszył występ zespołu Galaxy Dust. OD nocne przejście ścieżką planetarną od Stogu Izerskiego do Orla. Dojście do Orla zajmie około 4-5 godzin marszu, wliczając w to przerwy na opowieści prowadzących wycieczkę. Trasa wędrówki poprowadzona jest drogami leśnymi od Stogu Izerskiego przez przełęcz Łącznik, Polanę Izerską, Halę Izerską do Orla. Trasa liczy 14 km przy sumie zejść 400 m i sumie podejśc 150 m. Na trasie nie występują strome podejścia i które po wędrówce chciałyby nocować w Orlu, powinny samodzielnie zarezerwować sobie nocleg w Stacji Turystycznej Orle
5.9K views, 30 likes, 3 loves, 2 comments, 41 shares, Facebook Watch Videos from Strimeo: W Izerskim Parku Ciemnego Nieba przy Stacji Turystycznej Orle
Zrobiliśmy kiedyś potężne zestawienie sudeckie, ale od tego czasu wiele się zmieniło i mamy Wam coś do przekazania. Góry Izerskie są na czasie. Nie dlatego, że my tak mówimy, tylko dlatego, że sprowadziło się tam kilkadziesiąt osób, które ratują stare siedliska, tworzą kolonie artystyczne, restauracje w stodołach, eko targi i zapraszają do siebie. Ta alternatywa sama nazywa siebie "Izerbejdżanem" i przysięgamy, że coś w tym jest. Jeśli chcecie wiedzieć, co się tam dzieje, serdecznie i szczerze polecamy zapoznać się z działalnością Atelier Wolimierz, Stacji Wolimierz, Stacji Stodoła, targu Perski Izerski i wielu innych miejsc i tematów, o których opowiedzą Wam gospodarze z Izerów, jeśli tylko zapytacie. O tym, że w Górach Izerskich jest jeden z dwóch polskich Parków Ciemnego Nieba (drugi znajduje się w Bieszczadach) i to właśnie tam mieszkańcy miast mogą pokazać dzieciom jak wygląda Droga Mleczna chyba nie musimy opowiadać. Ani tego, że to centrum sportowe dla narciarzy biegowych, bo to się po prostu wie. My służymy adresami, które pomogą Wam ten teren musicie wiedzieć przed przyjazdem? Góry Izerskie to w zasadzie okolice Świeradowa Zdroju, Szklarskiej Poręby, Mirska, Lubomierza i Jakuszyc. Zimą warto tu wpaść na biegówki - Jakuszyce są biegówkową stolicą Polski. Gospodarze powiedzieli nam w tajemnicy, że w celach biegowkowych warto przekroczyć granicę z Czechami. Cele zjazdowe zrealizujecie w Szklarskiej i Świeradowie (kolej gondolowa). Jeśli lubicie warsztaty albo podróżujecie z dzieciakami: koniecznie podskoczcie do Manufaktury Bolesławiec. Pomalujecie własne naczynia, które dla Was wypalą i wyślą potem pod podany adres. Kolejny adres warsztatowy to Huta Szkła Julia. Można tu wziąć udział w warsztatach grawerowania szkła, które gorąco polecamy. Tak jak zakupy - nie mieliśmy pojęcia, że w Polsce robi się tak designerskie szkło. W obu przypadkach weźmiecie udział w zwiedzaniu manufaktur. Jakie wioski powinniście odwiedzić? Kopaniec - bo odbywa się tu Perski Izerski, targ lokalnych produktów. Wolimierz - w dawnej stacji kolejowej jest siedziba Teatru Klinika Lalek z Wrocławia i odbywa się festiwal Stacja Wolimierz Targ w Siedlęcinie - na pewno traficie na tę informację w naszych profilach. Niestety targ przeniósł się spod zabytkowej wieży w Siedlęcinie do Jeleniej Góry, ale jeśli szukacie dobrych produktów, to warto się tam wybrać. Pilchowice - bo jest tam Zapora Pilchowicka (ma rozmiary Titanica, a jej budowa zakończyła się w tym samym roku) i słynny most, który miał być wysadzony przez ekipę filmową kolejnej części “Mission Impossible”. Most zostanie wysadzony, ale tylko komputerowo. Poniżej nasze wybrane noclegi z Gór Izerskich i okolic. Zapraszamy w imieniu Gospodarzy. Wiemy co powiecie. Że to po prostu apartamenty. No i własnie tu się pomylicie w osądzie. My rzeczywiście na Slowhopie staramy się nie pokazywać apartamentów w górach. Polacy mają wyczucie smaku, więc pięknych apartamentów na wynajem jest teraz tyle, że dawno przestały nas interesować. Ale Ski&Sun to zupełnie co innego. Po pierwsze: znajdują się na samym szczycie Stogu Izerskiego, we wnętrzach stacji narciarskiej. Jeśli kiedykolwiek nosiliście narty, kaski i kijki sobie i dzieciom i to wszystko w narciarskich butach i zimowych ciuchach - docenicie. Po drugie - z każdego pokoju jest czadowy widok na góry. Po trzecie - nie trzeba gotować, bo pizzę można machnąć na dolnej, a coś bardziej wymyślnego na górnej stacji kolejki gondolowej. No i czwarta rzecz, bardzo dla nas ważna - wiedzą tu sporo o ekologii. „Miejsce, w którym można odetchnąć pełną piersią - dosłownie i w przenośni - a zwykłe spoglądanie przez okno może zmienić się w ciekawą rozrywkę. Ostatecznie nie codziennie mamy możliwość leżeć w łóżku z lampką wina, jednocześnie obserwując cień chmur, przesuwających się po górach i dolinach. Do tego zupełnie przyzwoite śniadania, kawa, herbata i woda dostępne całą dobę, podwieczorek w postaci sezonowego ciasta, nieograniczony dostęp do kolejki gondolowej, coś do poczytania czy pooglądania na wypadek deszczu oraz oczywiście spinająca wszystko w całość znakomita obsługa - i jesteśmy w raju. Miejsce magiczne, do którego chciałam wrócić od razu po wyjeździe.” Zdaniem Slowhopa: Od razu powiemy, że tanio nie jest. Ale jest dobrze. Cena zawiera śniadanie oraz nielimitowany dostęp do kolei gondolowej, czyli zimą skipass dzień + noc. Ale tu nie przyjedziecie ze zwierzakiem. Super miejsce na lato - Izery słyną z naturalnych tras rowerowych - single tracków. Matko, ile mu się o tych Kwieci napisaliśmy! Ale my to pal sześć, chłopaki z tego pensjonatu niedługo wyskoczą nam z lodówki, bo wszędzie się o nich pisze. Pięknie to wszystko zrobili i piękną nam zaserwowali opowieść o Warszawiakach, którzy wcale nie jadą na Warmię i Mazury, tylko o proszę - w Izery. Wnętrza piękne, miłość do domu i Izerów lekko ociera się o obsesję (ale pozytywną, żeby nie było), chęć do krzewienia tej miłości wśród Gości wyraźna, a do tego pomysłowe miejsca dla dzieci i różne czarodziejskie zakątki. Od razu Wam powiemy, że nasze dzieci łyknęły to miejsce z zachwytem dla wnętrz i jedzenia. Na śniadanie były gofry. „Wbrew naszym planom nie zwiedziliśmy gruntownie Dolnego Śląska, ponieważ wybraliśmy zbyt atrakcyjny pensjonat. Zamiast odwiedzać zamki, pałace i chodzić po górach - spędzaliśmy całe popołudnia w ogrodzie, w ukrytym placu zabaw, a w razie niepogody i chłodnych wieczorów w przestronnej i niezagraconej bawialni. Wygodne hamaki skłaniały nas do czytania, a nie wędrowania po (licznych) muzeach. Dodatkowo, wcale tego nie pragnąc, zakochaliśmy się w kaszy gryczanej i granoli, którą gospodarze z niej robią. Niemniej jednak polecamy :)” Zdaniem Slowhopa: No i hej - po wszystkie konkrety wysyłamy na profil Kwieci na Slowhopie, ale tak na szybko: fajne dla dzieci, można przyjechać z psem. To jest takie miejsce, że warto się jesienią zaczaić na śnieg, obserwować pogodę i jak tylko powiedzą, że sypnie, od razu rezerwować pobyt. Przede wszystkim dlatego, że Polana 114 znajduje się 10 minut od Swieradowa Zdroju, a tam nie tylko kolej gondolowa i narty zjazdowe, ale najlepsze w Polsce warunki do uprawiania narciarstwa biegowego. Gospodarze Polany, czyli Marysia i Wojtek, to super aktywni ludzie, więc można liczyć na pomoc w kwestii doradztwa sportowego. A na miejscu jest co robić. „Pięknie położona wieś z interesującą historią, stary dom z duszą, ciekawie urządzony przez Właścicieli. Wokół przestrzeń, pola, las i góry.. Polana 114 to miejsce, w którym można wspaniale odpocząć, z dala od typowego turystycznego kurortu, zjeść niespiesznie dobre śniadanko przygotowane przez Panią domu, wypić kawę patrząc w okno na ośnieżone pola, pospacerować z uroczym pieskiem, pozjeżdżać na sankach z górki. A jak ma się ochotę, pojechać do oddalonego o 10 km Świeradowa na narty. W przyjemnie zaaranżowanej przestrzeni kuchenno - wypoczynkowej, przygotować obiad i napić się wieczorem wina przy kominku. Ba, można nawet nastawić muzykę i potańczyć przy prawdziwej dyskotekowej kuli :) Wszystko, czego potrzebujemy, aby uznać wypoczynek za taki, jaki lubimy :)” Zdaniem Slowhopa: Na miejscu możliwość zamówienia śniadań, również wegetariańskich i można zabrać ze sobą zwierzaka. To miejsce nas zaskoczyło. I od razu powiemy, żeby nie było: to nie jest miejsce dla każdego. My poczuliśmy się świetnie w niemal 300-letniej starej kuźni, nocując w jedynym w tym domu apartamencie. Znajduje się on w izbie zrębowej, która jest w części mieszkalnej każdego domu przysłupowego. Tak się składa, że Dolny Śląsk pełen jest starych domów przysłupowych i odwiedzając Ptaśnik, mieliśmy okazję od środka zobaczyć jak taka architektura wygląda “w praniu”. O gospodarzach Ptaśnika moglibyśmy długo, bo to również jest opowieść fascynująca. Ale napiszemy to głośno i wyraźnie: jeśli oczekujecie od noclegu hotelowych luksusów, i że będą tu skakać wokół gościa jak w hotelu, to oznajmiamy - wybierzcie inne miejsce. Tu jest najlepsza kawa, jaką ostatnio piliśmy, wspaniałe opowieści, wszystkie niespodzianki związane z bardzo starym domem, nalewki od gospodarza, pieczony przez nich chleb i duch wolności, który skopie Wam tyłki, jeśli będziecie się domagać, że ma być tak jak to sobie wcześniej wymyśliliście. „Niesamowite miejsce i jeszcze bardziej niesamowici ludzie. Będąc tam czuliśmy się jakbyśmy odwiedzali starych znajomych, a nie przyjechali wynajmować miejscówkę u obcych ludzi. Atmosfera, jaką stworzyli Magda i Marek była nie do opisania. Sam dom też zapiera dech w piersiach. Gospodarze zadbali o każdy detal: firanki, talerze, filiżanki, a nawet ściereczka do naczyń i toster tworzą spójną całość. I jedzenie... PYCHOTA! Naprawdę polecamy!!!” Zdaniem Slowhopa:Tylko jedna izba dla 4 osób. Rodzinna atmosfera, ogród za domem, z domkiem na drzewie i dwoma psami. Można przyjechać z psem. Koniecznie warto wybrać się stąd do Wolimierza, gdzie znajduje się azyl artystów z Kliniki Lalek z Wrocławia. Miejsce dla otwartych umysłów. I znów Świeradów Zdrój. W ogóle fajny ten Świeradów, kolej gondolowa, single tracki i kilka przyjemnych slowhopów. A Dom Zdrojowy podczas lockdownu to perełka. A propo’s. Rosmarino to jest taki dom, w którym chcesz spędzić cały narodowy lockdown. Ma wszystko co trzeba, z zasadzie to taki drugi dom poza domem. Jest nawet projektor, można robić domowe kino. Co tam kino, jest siłownia, letnia kuchnia, szmer strumyka, adapter na winyle i w ogóle człowiek się zaczyna zastanawiać czy wracać do domu. „Serdecznie polecam wszystkim szukającym spokoju i relaksu. Piękne, absolutnie cudowne miejsce. Komfortowy, duży dom, z powodzeniem mieszczący 2 rodziny z dziećmi, świetnie wyposażony, pięknie urządzony, z duszą. Do tego przesympatyczny właściciel i jego cudowni rodzice, którzy pod nieobecność Pana Bartka pilnują, by gościom niczego nie zabrakło. Polecam serdecznie i jestem przekonana, że na pewno tam wrócę. Dziękujemy za goscinę :)” Zdaniem Slowhopa: Dom dla 9 osób, z dwoma piętrami. Można przyjechać z psem! No właśnie, a w przypadku takich miejsc jak Art Pension musimy wyraźnie zaznaczyć, że to jest koncepcja domu poza domem. Czyli będzie miło i cieplutko, ale jeśli jesteście fanami nowych miejsc i minimalistycznego designu - wybierzcie inne miejsce. Tu znajdziecie bardziej artystyczny klimat. Są łóżka z poprzedniej epoki, autentyczne malarstwo (żadne tam ikeowe wydruki), pyszne śniadania, no i przede wszystkin sami Gospodarze, którzy wiedzą wszystko o okolicy i potrafią o niej ciekawie opowiadać. „Dla mnie to mistrzostwo świata. Niewiele jest takich miejsc, które mają charakter nie ten nowy skandynawski, a taki gdzie jest pokazana historia, coś czego nie mamy na co dzień. Pokoje bardzo wygodne i dużo ciekawych drobiazgów, czysto. Pyszne śniadania, domowe konfitury, ciepłe danie nie tylko standardowe ale też trochę oryginalne. Właściciele stają na wysokości zadania. Na dużym terenie wokół domu domek letni z paleniskiem, tam spędzałem każdy wieczór w upajając się ciszą i świerszczami. Ogromnym plusem jest to, że dom nie leży przy głównej drodze nie ma tu samochodów jeżdżących przed domem. Bardzo polecam, ja przyjadę w większym składzie w najbliższym czasie ponownie.” Zdaniem Slowhopa: Całodzienne wyżywienie, można wynająć cały dom dla 18-20 osób i można zabrać zwierzaka. Dzikie Róże to zawsze była slowhopowa petarda, bo ma wszystko to, co lubimy najbardziej: bogatą historię, naprawdę piękne wnętrza urządzone z pasją i szacunkiem do tego, co było i gospodarzy stworzonych do przyjmowania gości. Praca, którą wykonali Magda i Rafał przy renowacji starego domu jest czymś naprawdę niezwykłym, bo rzadko zdarza się aż taki smak. Swietna robota. Powinniśmy Wam też powiedziec, że to jest miejsce spod znaki noża i widelca w wydaniu wegetariańskim. Tu nie schudniecie. Ale na pewno odpoczniecie. W tym miejścu warto odnotować miny zgromadzonych przy wspólnym stole gości, kiedy jedzie z dołu winda z jedzeniem. Wspaniały pomysł z windą! I wspólnym stołem, bo Dzikie Róże mają super gości i moża sobie długo pogadać. „Spędziliśmy w Dzikich Różach ferie zimowe z dziećmi (7, 13 i 15 lat). To cudowne miejsce z klimatem nieudawanym, ale naturalnym wypływającym z samych gospodarzy. Wnętrze przepięknie i funkcjonalnie zaaranżowane oddające klimat tego regionu. Meble, wyposażenie zabytkowe, ale użytkowe, wygodne i tak "podane", że nie ma strachu, że zaraz dziecko coś zepsuje. Wspólna przestrzeń integruje, zachęca do rozmów i zabaw. Zaskoczył mnie najbardziej prysznic: wyglądał jak z wykopalisk po renowacji czyli pięknie, ale budził wątpliwość czy będzie równie funkcjonalny jak najnowsze cuda techniki hydraulicznej. A okazało się, że działa nie mniej rewelacyjnie i wygodnie niż nie jeden nowoczesny. Gospodarze zadbali nawet do śnieg :) widoki łąk, pogórkowatych pól i gór całych w śniegu podczas spacerów - nie do opisania.” Zdaniem Slowhopa: Można przyjechać z psem, warto wziąć na miejscu pełne wyżywienie (śniadanie i obiadokolacja). Ważna uwaga: większość pokoi znajduje się na piętrze i wychodzi się z nich na wspólną kuchnię z salonem. Jeśli spodziewacie się ciszy jak w kościele po mszy - wybierzcie dom na wyłączność. Tu może być socjalnie. Przede wszystkim ta nazwa. Wszystkie trendy turystyczne wskazują, że nie chce nam się już podróżować do hoteli. Teraz szukamy "domu z dala od domu". Tu witają Was Ania i Paweł, ludzie z dużego miasta, ze swoją korporacyjną przeszłością i izerską przyszłością. Jeśli nie powie tego Paweł, to my zaznaczymy, że ten dom znajduje się w otulinie Parku Ciemnego Nieba i tu jak nigdzie zobaczycie Drogę Mleczną. Matko, jak nam się tu dobrze spało! Nocowaliśmy też w jurcie, ponieważ tuż obok Domu jest glamping i to było luksusowe doświadczenie. Fantastyczne śniadania, serio - nic nie przesadzamy. Do Pawła i Ani jedźcie również wówczas, gdy chcecie się nauczyć jak dobrze prowadzić swojego "slowhopa". „Po prostu świetne miejsce. Jest pozytywna energia, dużo bezpiecznego miejsca dla dzieci, ciepłe wnętrza, smaczne jedzenie. Różnorodność i lokalność produktów na śniadaniu była niezwykła. Pyszny chleb i masło od lokalnych dostawców. Warto skorzystać. Jak ktoś szuka miejsca z daleka od zgiełku i hałasu miesta - to miejsce idealne. Hamaki, dużo zielonego terenu i sielsko-wiejski klimat okolicy. Relaksujący widok na Izery z balkonów! Myślę, że w przyszłym roku trudno będzie tu o rezerwację bez dużego wyprzedzenia. Ania i Paweł wkładają w Dom serce i to czuć, bo przyjeżdżasz jak do znajomych. Taki Dom w Domu :)” Zdaniem Slowhopa: Pokoje dla 2, 4 lub 5 osób - łącznie 23 miejsca noclegowe. Możliwość zamówienia posiłków i można przyjechać z małym psem. To jeden z niewielu hoteli na Slowhopie. Sposobał nam się, bo ma właściwe (naszym zdaniem) podejście do tematu wina i degustacji. Poza tym oferuje to, co wielu z nas jest potrzebne - położenie tuż przy wyciągu na Szrenicę, całodzienne wyżywienie i możliwość dostania się tam bez samochodu. Ale uwaga - jeśli poszukujecie miejsca odosobnienia, z nieco bardziej rodzinną atmosferą, szukajcie innego miejsca. „Wspaniały hotel położony w pięknym miejscu. Blisko do szlaków, wyciągu, do centrum... a mimo wszystko spokój, cisza :) coś pięknego. Sam obiekt niesamowicie zadbany, obsługa na najwyższym poziomie, śniadania wyśmienite, bogate, codziennie coś innego, ukłon od hotelu w stronę regionalnych produktów jak sery :) Restauracja również zasługuje na pochwały ponieważ wszystkie dania były bardzo smaczne. Polecam wszystkim którzy mają duże oczekiwania co do miejsca wypoczynku, na pewno nie będziecie zawiedzeni.” Zdaniem Slowhopa: pokoje 2-osobowe, rodzinne 2+2 oraz dwa przestronne Studia, składające się z dwóch pomieszczeń. Tu bez piesków. Ten przepiękny dom od niedawna jest własnością Magdy i Grzegorza. Przyjechali, kupili, urządzili się i z tym 150-letnim domem nie było wyjścia - musieli zagościć na Slowhopie. Pokój i Spokój znajduje się nad dwoma jeziorami: Złotnickim i Leśnieńskim. Nie są wprawdzie Mazury, ale tu, w Górach Izerskich też jest woda! To ważna wiadomość dla tych, którzy bez wody nie mogą wytrzymać. Fajne miejsce dla rodzin z dziećmi, w stodole jest miejsce do zabawy na wypadek deszczu, ale tak naprawdę można się swobodnie turlać na trawie i bawić się patykami na zewnątrz. Zdaniem Slowhopa: 4 pokoje dla 2, 3 i 4 osób. Bardzo ważne - w domu są strome schody, przez które nie każdy psiak wejdzie. Można przyjechać ze zwierzakiem, ale pogadajcie przez Slowhopa z gospodarzami, doradzą czy pies sobie poradzi. I oto Chata Rycha. Dom w Giebułtówku był stary i zrujnowany, kiedy Zosia i Rychu przyjechali tu po 30 latach mieszkania w Bawarii. Ale stare domy mówią i ten powiedział do nich coś takiego, że kupili, wyremontowali i zapraszają gości. Musicie wiedzieć, że są to ludzie z humorem, opowieści Rycha spowodowały u nas gromkie ryki śmiechu i nie jedźcie tu, jeśli jesteście fanami luksusowych hoteli. Tu jest ciepło, miło, zabawnie i totalnie na luzaku. Jeśli możemy poprosić: wypijcie za nasze zdrowie poranną kawkę na zewnątrz. Jest tam takie miejsce, z którego pięknie widać góry. „Gościliśmy w Chacie Rycha tylko trzy dni i były to jedne z najbardziej relaksujących dni, jakie pamiętamy. Od powitalnego drinka do pożegnalnych "misiów" czuliśmy się znakomicie - nie tylko z powodu fantastycznego miejsca i domu jak z bajki, ale przede wszystkim dzięki gospodarzom, którzy robili wszystko, żebyśmy wyjeżdżali z mocnym postanowieniem powrotu w pierwszym możliwym terminie. Gdy się okazało, że Zosia i Rycho to nasi ziomale - rozmowom przy ognisku, w fantastycznej atmosferze, nie było końca. Sama chata zaskakuje przestronnością i pełnym smaku wystrojem (jak kto nie wie jak wygląda stara drewniana maglownica, koniecznie musi skorzystać z łazienki...). I ta błoga cisza, zakłócana jedynie śpiewem ptaków! Znakomita baza wypadowa do wędrówek po Górach Izerskich. Polecamy stanowczo i zdecydowanie i jeszcze do tego bardzo!!! Poproście Gospodarzy, żeby pokazali Wam muzeum jeepów w garażu, z tajemniczym kącikiem pełnym skarbów…” Zdaniem Slowhopa:Raczej z większymi dzieciakami, a najlepiej przyjechać zgraną rodzinną ekipą z trzema pokoleniami, bo na piętrze są 3 pokoje i łazienka, a na dole cały salon i kuchnia do dyspozycji gości. Muzeum II wojny - petarda. Wiecie o co chodzi w Slowhopie? Wcale nie o noclegi. O ludzi. Wszystkich ich łączy to, że chcą zrobić coś fajnego. Zacząć jakiś inny rozdział, dla siebie. A potem otwierają się dla innych. Renata podróżowała przez pół świata zanim znalazła ten stary, przysłupowy dom na uboczu Świeradowa, przy ulicy Głównej. I zamiast siedzieć w Los Angeles, robi pierogi w kameralnym pensjonacie w Świeradowie. Z tego co piszą goście, nieźle jej to wszystko wychodzi. A propo’s wychodzenia - z Nietuzinkowa wychodzi się na ulicę, a stamtąd blisko w las i w górę. Byliśmy w tym lesie, polecamy. „Nietuzinkowo to miejsce magiczne, gdzie ma się wrażenie, że wraca się do dawnych beztroskich lat kiedy biegało się boso po trawie i łapało motyle. Dom jest wiekowy, pięknie odnowiony i każdy kąt opowiada swoją historię - belki sufitowe, małe okienka, skrzypiące schody - wszystko to tworzy cudowny klimat. Do tego ogród, gdzie można poleżeć na hamaku albo na trawie i po prostu nic nie robić - idealne miejsce do poszukiwania spokoju i do rozmyślań. No i Właścicielka Renata, która z troską i autentycznym zaangażowaniem umila pobyt i otacza gościa zainteresowaniem, nie narzucając się przy tym ? Wszystko z wyczuciem, wyważone i w punkt. Mam nadzieję wrócić tam jeszcze, bo dla mnie to prawdziwa oaza spokoju i troski. Bardzo polecam”. Zdaniem Slowhopa:Miejsce dla gości od 10 roku życia. Wiele tu dla nich do robienia. Starsze dzieci zainteresuje edukacyjna ścieżka na Zajęcznik i Szlak Śladem Izerskich Tajemnic, który wymaga dobrego oka i sprawnej ręki. Wzdłuż szlaku trzeba odnaleźć i odrysować przynajmniej 15 piktogramów znajdujących się na głazach przy szlaku. Odkrywcy otrzymują „Certyfikat Odkrywcy” i zostają wpisani do „Księgi Odkrywców Gór Izerskich” (Miejskie Centrum Kultury). W Orlu z kolei zaczyna się ścieżka dydaktyczna, która odwzorowuje model Układu Słonecznego i prowadzi aż Do Chatki Górzystów. Tu nie bierzemy piesków. No i teraz uważajcie. Gdybyśmy mieli abstrahować od gospodarzy i zachwycać się tylko okolicą, to powiemy, że ta czerwona stodoła i jej czadowe wnętrza od razu przyciągają wzrok. Stoi na zadupiu, ale terytorialnie przynależy do wsi Pławna Dolna, a to jest w ogóle gruba historia. Nie dla się tej wiochy nie odwiedzić, bo mieszkają tam pozytywnie zakręceni wariaci, którzy stworzyli w niej świat alternatywny z własną Arką Noego. Wracając do Rajskich Jabłek - gospodarze mają piękną kuchnię i odważnie z niej korzystają. Śniadania według naszych gości epickie, koniecznie zamówcie wcześniej obiadokolacje. „Napisać "ukryty skarb" to jakby nic nie napisać. Świetne miejsce w zupełnie nieoczywistej lokalizacji. Właściciele odnowili pomieszczenie gospodarcze z niewiarygodną pieczołowitością, z zachowaniem klimatu i nieprawdopodobnego smaku. Zresztą "smak" to słowo klucz do Rajskich Jabłek. Śniadania stają się w tym miejscu kultowe, jeśli tylko będzie okazja skosztujcie kolacji przygotowanej przez Witka - nam się udało! Jest tu wszystko, czego potrzeba dla odzyskania spokoju ducha: piękne otoczenie, obcowanie ze stylem, oddalenie od cywilizacji, wygodny parking, ekspres do kawy dostępny przez cały dzień, słoneczny taras i nienarzucające się towarzystwo wspaniałych Beaty i Witka i w końcu wspaniała kuchnia. Serdecznie dziękujemy i mamy nadzieję na ponowne odwiedziny, o ile uda się złapać wolny termin :)” Zdaniem Slowhopa:To jest miejsce tylko dla dorosłych, a z uwagi na kota gospodarzy - nie przyjeżdżajcie z własnymi zwierzakami. Dziękujemy! To jest po prostu estetyczna uczta. Stary dom organistów we Wleniu kupił kiedyś od lokalnego księdza Piotr - człowiek z Warszawy. Ale nie tak, że wpadł i kupił z głupia frant, bo od lat przyjeżdżał w Sudety odetchnąć. Wleń leży w Dolinie Bobru i gwarantujemy Wam, że można się tu napatrzeć na takie widoczki mostów, górek i starych pałaców, że głowa mała. Zacznijcie od wizyty w Zamku Wleń, z którego nie pozostało wiele, ale wieża jest kozacka i można zrobić fantastyczne zdjęcia. Wstęp jest płatny, ale zdecydowanie warto. A w drodze z zamku wstąpcie do kawiarni w Pałacu Lenno i zamówcie sernik. Jest legendarny. (Choć naszym zdaniem ciasto czekoladowe wymiata w podobnym stopniu). „Piękne miejsce, w równie uroczej i spokojnej okolicy. Idealne do ucieczki od zgiełku miasta, jak i również świetne miejsce wypadowe do zwiedzania i obcowania z przyrodą. We wnętrzach duch starej szkoły przeplata się z nowoczesnością, co jest zasługą Piotra - świetnego gospodarza. Do tego wszystkiego Ania rozpieszczała nas swoją pełną miłości i smaku kuchnią! Z całego serca polecamy każdemu i nie możemy się doczekać kolejnych odwiedzin!” Zdaniem Slowhopa:Ważne jest to, że dom znajduje się w samym Wleniu i poza obserwacją okolicznych cudów natury i architektury czekają na gości obserwacje zwykłego życia na Dolnym Śląsku. Okolice Gór Izerskich i Doliny Bobru to nowy dom dla wielu obcokrajowców. Zwłaszcza Holendrów, zwłaszcza tych z artystyczną duszą. Urian jest u nas już 20 lat i nie wyobraża sobie innego domu. Kupił kiedyś stodołę ze starą karczmą, zamieszkał w karczmie, a gościom oddał stodołę. Sam jest artystą i miłośnikiem sztuki i to w tych wnętrzach widać. „Wyjątkowe miejsce, niesamowity gospodarz! Te kilka dni było wybitnie regenerujące. Taras Tarczyn to miejsce magiczne: apartament jest ogromny, urządzony pięknie, można znaleźć w nim prawdziwe perełki designu i dzieła sztuki. Ogromny teren wokół domu pełen jest miejsc do spokojnego czytania, opalania czy czego jeszcze zapragniecie :) Chętnie wrócimy!” Zdaniem Slowhopa:Totalne miejsce z duszą i luźną gumą. Jeśli ktoś oczekuje, że będzie room serwis, to najlepiej poszukać punktów na karcie Mariotta i podarować sobie Dolinę Bobru. Można przyjechać z małym i średnim psem. Raczej dla starszych dzieci, jeśli chcecie je zanurzyć w międzynarodowym klimacie. Jeszcze jedno: jedno z niewielu miejsc na Slowhopie dla camperów i namiotów! Znów jesteśmy w Pławnej! Tym razem górnej. W dolnej znajdziecie konia trojańskiego i Arkę Noego, w górnej Joannę, znawczynię kamieni i minerałów. Dlatego to dobre miejsce dla trochę starszych dzieci, bo czasem Joanna daje się namówić na opowieści. A zważcie, że okolice Gór Izerskich i Kaczawskich są Krainą Wygasłych Wulkanów i są tu historie takie, że głowa mała. „Miejsce, gdzie można zapomnieć o całym świecie i równocześnie zmierzyć się z tym, co zapisywało się każdego dnia w naszej historii. Z każdym dniem coraz bardziej zakochuje się w tych miejscach, duktach, starych mostach, przysłupowych domach, skałach, dalekich i bliskich widokach, Bobrze sennie płynącym przez Wleń, kamieniczkach tych podupadłych i ślepych, bo okien brak i tych powoli wyremontowanych, którym daje się nowe życie i tym Domu sprzed ponad dwustu chyba lat, który wiele widział. I czeremsze, psach, kotach i właścicielach, którzy są jak plaster miodu na skołataną miejską duszę. Ech, wracać tu trzeba. Nie tylko po te niespieszne chwile, ale też maliny, fasolę, pokrzywy zamknięte w słoiki Pani Eli. I gorący chleb, no i spadające gwiazdy w sierpniu.” Zdaniem Slowhopa: Pamiętajcie, że dom jest stary niemalże jak Sukiennice i wciąż się tu coś poprawia i remontuje. Ale jak mówi Joanna - najważniejsze rzeczy są już gotowe. Można przyjechać ze zwierzakiem. Mówi się o Antoniowie, że to najładniejsza wioska w Izerach. Byliśmy i powiemy Wam, że rzeczywiście coś w niej jest. Pewnie przez te domy przysłupowe i fakt, że są one pięknie odnowione. Niewiele tam nowych budynków, a nawet jeśli są - trzymają poziom. W Antoniowie jest też pracownia witraży - zadzwońcie przed wyjazdem, może zorganizują dla Was warsztaty. Antoniów 13 jest domem na wyłączność - to specjalna informacja dla tych z Was, którzy wolą jak nie ma gospodarzy. „Miejsce wyjątkowe, zarówno wieś Antoniów, Góry Izerskie jak i ten niesamowity ponad 100 letni dom, odbudowany z szacunkiem do historii. To jest miejsce, w którym chcesz trwać... Serdecznie polecam na spotkania w gronie rodziny czy przyjaciół. Dom jest perfekcyjnie wyposażony, a biblioteczka właścicieli zachwyca...ma się ochotę pozostać w tym miejscu z książką w ręku przy kominku... Dziękujemy, że mogliśmy skorzystać z „Waszego kawałka nieba”” Zdaniem Slowhopa: W domu zmieści się 10 osób i można przyjechać z psem. Dla miłośników tężyzny fizycznej ważna informacja: jest mała siłownia. A oprócz tego miejsce na ognisko i szlaki piesze i rowerowe tuż za domem. Ten dom jeszcze chwilę temu należał do kogoś bardzo dobrego. Nie było innego wyjścia, musiał trafić w równie zacne ręce i tak się właśnie zdarzyło. Przedstawiamy zatem: Beata i Werner po podróżach po świecie i wielkomiejskich karierach osiedli w Radomicach, żeby dzielić się z ludźmi swoją energią i dobrą aurą Osady Światła. Domeczek położony jest na terenie Parku Krajobrazowego Doliny Bobru, jest wpisany na listę zabytków, przeszedł resuscytację i trzyma się bardzo dobrze. I jest to zdecydowanie inny świat od tego, który znacie. Gospodarze prowadzą na miejscu warsztaty, sesje coachingowe, ćwiczenia oddechowe i relaksacyjne, posiadówki przy ognisku, rozmowy do rana i kuchnię 5 przemian. Ale jest dużo więcej. Jeśli potrzeba wam magii i wpadajcie do Radomic. „Czas spędzony w Osadzie Światła to jak pobyt na totalnie innym świecie:) już sam dojazd przez wąskie radomickie dróżki do celu, wydaje się być jakby przejściem przez ochronny leśny mur do krainy natury, zakątka ciszy, wewnętrznego spokoju i harmonii zdrowia. Wygodne łóżka, przytulne pokoje z łazienkami zapewniają regenerację wewnątrz, natomiast tajemniczy ogród Osady Światła również kryje w sobie mnogość wyciszających widoków, kącików, hamaków i kojących naturą dźwięków na zewnątrz. To miejsce w którym nakarmiona zostanie nie tylko Twoja dusza, ale i ciało - przepyszne bio posiłki pełne dobrej energii przygotowane przez gospodarzy i lokalnych dostawców zachwycają każdego dnia - dziękuję Beacie i Wernerowi za wspaniały wspólny czas i życzliwość dla każdego - bardzo serdecznie polecam wszystkim - dla mnie 6+ Zdaniem Slowhopa: O poranku ćwiczenia z elementami Qigong, ćwiczenia oddechowe, Pranayama, Seammi-Jasani i relaksacyjne z Beatą, a potem zdrowe śniadanie przy wspólnym stole i bez mięsa, na podstawie kuchni 5 przemian, badań nad ajurwedą, makrobiotycznymi, wegetariańskimi, wegańskimi i witariańskimi kuchniami. Gospodarze słyną ze zdrowych słodyczy - nie wyjeżdżajcie zanim nie skosztujecie. Niegdyś Farma 69, teraz Dolina Harmonii, bo harmonii jest tu tyle, że szkoda byłoby nie wspomnieć. Ludzie są tu niezwykli, tacy jakich lubimy. Prospołeczni wariaci z zajawką i z tej zajawki powstała średniowieczna osada, w której odbywa się targ Perski Izerski, a od 2019 roku festiwal Magiczne Izery. Oni, znaczy Filip, Malena, Dana i Kulka - ludzie z różnych części cywilizacji zaczęli tu robić coś dobrego w ramach fundacji i wielu innych inicjatyw. Dla gości mają przede wszystkim siebie, ale i super przyjemne pokoje, widok i doświadczenia Izerbejdżanu. „To naprawdę niezwykłe miejsce. Spokój, natura, poczucie swobody gwarantowane. Cudownie zagospodarowana (ogromna) przestrzeń wokół domu. Nie wiadomo co robić najpierw leżeć na hamaku z książką, głaskać konika czy bawić się z psami. Całość jest jak hippi raj, taki prawdziwy bez nadęcia. Stare meble, etniczne dodatki, skrzypiąca podłoga, gospodarze mili i ciepli, ale nie narzucający się ze swoją obecnością. Duży plus za psiolubność - psiaki gości tak jak i psy rezydenci mogą poruszać się po terenie swobodnie, przebywać w salonie (z aneksem) itd. Kopaniec jest też dobrą bazą wypadową dla amatorów górskich wędrówek po Izerach czy też Karkonoszach. Polecam gorąco!” Zdaniem Slowhopa: Podobno psy mają tu wakacje życia, a dorosłym układa się w głowie. Jedzonko wege i wegan, można wziąć dzieciaki powyżej 12. roku życia, żeby pokazać, że nie trzeba spędzić życia za biurkiem. W zasadzie powinno być “Dom Cukierniczki”, bo tę rolę spełnia Sylwia w wiosce Mojesz. Ale ta słodka działalność nie ogranicza się tylko do Mojesza - Torty z Mojesza mają własny fanpage na Facebooku i własne grono oddanych fanów. Ze znaną w całej Polsce z boho wesel - Polną Zdrój na czele. Generalnie, jeśli ktoś w tej okolicy ma ochotę na dobry tort, żeby świętować ważne wydarzenie - udaje się tylko do Sylwii. Jest to informacja potwierdzona u kilku naszych slowhopowych gospodarzy. Ok, bo my jak zwykle na diecie, o tortach moglibyśmy w nieskończoność, ale o domu też chcemy. Sylwia i jej mąż Jan, czyli torciara i Duńczyk-stolarz mieszkają w 300-letnim domu o od niedawna zapraszają do swojego jedynego apartamentu. Ważne - Sylwia szkoli innych cukierników, może się da namówić na mikro warsztat… Zdaniem Slowhopa:Z ważnych rzeczy: przyjeżdżajcie z trochę starszymi dziećmi - powyżej 8. roku życia. Można zabrać małego psa i kota, pamiętajcie, że na miejscu mają swoje zwierzęta. W planach jest dobudowanie dodatkowych apartamentów, ale na razie jest tylko jeden, dla 4 osób. Dużo we Wrzosowce tematów, o których można opowiedzieć. Są owce wrzosówki i prawdziwy folwark ze zwierzętami. Ale są też wnętrza, które będą odpowiadać Gościom z mocno wyśrubowanymi oczekiwaniami. Jest biblioteka, w której można zalec na długie godziny, bo jest to biblioteka jedna z największych na Slowhopie. I jest jeszcze sprzęt do obserwacji ciemnego, izerskiego nieba. Oraz potężna, niezwykła kuchnia, w której czasem odbywają się warsztaty. „Miejsce przecudowne. Dom klimatyczny. Śniadania przepyszne. Dzieci zachwycone. Krajobraz jak z bajki. Polecam.” Zdaniem Slowhopa: Kilka apartamentów w odnowionym domu, stworzona na pełnej petardzie. Na miejscu jest ruska bania, nienajtańsza, ale rzeczywiście robi wrażenie. No i można przyjechać z psem. Swietna baza wypadowa do Harachowa i Jakuszyc, a tam jak wiadomo - narty klasyczne. Ale nie tylko. Ten stary dom spodobał nam się dlatego, że jest stary, ale i bardzo gościnny. Gospodarze bardzo lubią wynajmować dom w całości, ale Goście usłyszeli o wyjątkowo dobrych śniadaniach podawanych na werandzie i chętnie jednak rezerwują pojedyncze pokoje, żeby sprawdzić temat tych słynnych śniadań. „Miejsce z klimatem, duszą, piękne widoki, z dała od zgiełku. Życzliwy, niesamowicie zorganizowany, fantastyczny właściciel. Wygodne, bardzo przytulne pokoje. Świetnie zaopatrzona kuchnia, piękne widokowe kąciki na odpoczynek. Rewelacyjne miejsce na pobyt w Szklarskiej Porębie, wyjątkowa lokalizacja, miejsce mocy dla każdego ceniącego wyjątkowe miejsca z charakterem.” Zdaniem Slowhopa: Łącznie jest tu 14 miejsc noclegowych i można wynająć całą willę. Można przyjechać ze zwierzakiem. Antek z Gościńca organizował kiedyś w Afryce wyjazdy Land Roverem, został mu sentyment i stąd nazwa pensjonatu (zielone jajo z logo Land Rovera). Jeden z tych bardzo, naprawdę bardzo starych domostw, które ktoś otoczył opieką. „Gościniec urokliwy w pięknej okolicy. Spokój, cisza ...chill Fajnie, że można z pieskami bo to tylko dodaje uroku temu miejscu ! Gospodarz ma sporą wiedzę o regionie i jest bardzo pomocny. Śniadania obfite i smaczne ;) Jedynym minusem to ciemne pokoje. Dla mnie za mało światła. Polecam dla rodzin z dziećmi :)” Zdaniem Slowhopa: Miejsce psiolubne i dzieciolubne. I dobra szamka. Pałacyk Szklarska to ciekawa historia renowacji historycznego budynku, a jak wiadomo - takie nas kręcą najbardziej. Przepiękny widok na Snieżne Kotły, wnętrza urządzone w stylu Hamptons - coś dla estetów i miłośników historii. „Wybraliśmy się z mężem do Pałacyku z okazji jego urodzin. Jak się szybko okazało, to był prezent bardziej, niż trafiony dla osoby, która potrzebuje wypoczynku. Poza piękną pogodą, która była tylko dodatkiem do wspaniałej atmosfery w Pałacyku, przesympatycznych właścicieli i zwierzątek, zachwyciła nas okolica. Tam naprawdę jest co robić, jeśli lubi się piesze wędrówki górskie, oglądanie pałaców i zamków, które są odnowione i zachwycają. Wieczorem siedzieliśmy w jadalni na wygodnej kanapie i odpoczywaliśmy po dniu pełnym wrażeń. To jest najlepsze miejsce na świecie, żeby wypocząć. Już myślimy, kiedy wybierzemy się tam znowu! Cudnie, cudnie, cudnie! Niepowtarzalne miejsce. Polecam z całego serca. Szczególnie piękną jesienią. :)” Zdaniem Slowhopa: Niewielki hotelik butikowy. Można zabrać ze sobą psa (po uzgodnieniu). Można też dojechać bez samochodu. Miejsce prowadzone przez dwóch braci na uboczu Swieradowa Zdroju. Tomasz - nauczyciel 5 rytmów i Wojtek - trener oddychania. Wiedzą o co chodzi w idei slow, pięknie ją tam realizują, a my jako goście dostajemy pyszną wege szamkę i przestrzeń do warsztatów i jogi. Super miejscówka, jeśli biegacie na nartach, a na zjazdówki też tylko dwa kilometry. „Uwielbiam stare domy, więc ten tylko potwierdził, że takie odremontowane miejsca mają swój urok. Prosto i ładnie urządzone, przestrzeń w pokoju zaaranżowana bardzo ptaktycznie. Łąka za domem jest duża i przyjemnie dzika (bioróżnorodność!). Polecam wszystkim, którzy chcą przyjechać w okolice gór i jednocześnie pozostać na ich uboczu.” Zdaniem Slowhopa: 7 przestronnych apartamentów, większość z kominkiem. Można przyjechać ze zwierzakiem i bez samochodu. Niedaleko Swieradowa Zdroju stoi taki stary dom. Gospodynią jest tu Kasia, której po 25 latach udało się wrócić na wieś. Dom ma 250 lat, a Kasia robiła go dla siebie. I to jest zawsze dla tych Gości Slowhopa, którzy doceniają klimat - dobra wiadomość. Każdy z 6 pokoi wygląda inaczej, wnętrza wypełniają pamiątki z podróży i nie sposób odmówić mu duszy. W okolicy single tracki, czyli uwielbiane przez miłośników Izerów naturalne ścieżki rowerowe. Zdaniem Slowhopa: Dom jest do wynajęcia w całości, w przyszłym roku planowana jest duża sala do jogi i innych warsztatów, a na razie macie do dyspozycji 6 pokoi i apartamentów dla 20 osób. Można zabrać psa. Jeżeli lubicie podróżować, a szczególnie podróżować w czasie, to mamy coś totalnie rewelacyjnego – prawie 90 letni pensjonat pełen mebli i bibelotów zokresu modernizmu i Art Deco oraz klimatu nie do podrobienia. Da się tu usłyszeć fortepian ale także skrzypiącą podłogę. Uwaga: z kuchni dolatują zapachy powodujące ślinotok, bo Asia gotuje z przepisów przeszłych pokoleń. wyruszyć stąd w góry, bo szlaki zaczynają się dosłownie pod drzwiami wejściowymi. „Rewelacyjne miejsce! Spędziliśmy tam urlop rodzinnie z dwójką dzieci (4 i 2 lata)ale pary też nie będą zawiedzione. Czuć, że jest to dawny pensjonat a nie nowy obiekt noclegowy lub inny budynek zaaranżowany na pensjonat. Pięknie położony. Autentyczne meble i dzieła sztuki dopełniają klimatu. Dużo zakątkówna terenie obiektu (salon, taras, wiata) więc nie brakuje spokojnego miejsca poza pokojem. Pani Joanna (właścicielka) jest przemiła i bardzo pomocna. Uwaga!Łatwo poczuć się jak u siebie w domu :) Nie chce się wyjeżdżać... ” Zdaniem Slowhopa: Możecie przyjechać nawet w 20 osób. I koniecznie wziąć dzieciaki. Na miejscu nakarmią, doglądną i doradzą gdzie się wybrać i co zobaczyć. Psiaka zostawcie w domu. Na Pogórzu Izerskim z widokiem Wielką Niedźwiedzicę albo pas Oriona jest taki kawałek ziemi, na którym stoją mongolskie jurty z całkiem europejskim wyposażeniem. No może poza materacami, bo na łóżkach leżą japońskie futony. Oprócz tego, że serio Marian, jest tu jakby luksusowo, to jest też ciepło - nawet w zimie. Jurty stoją w otulinie Parku Ciemnego Nieba, więc w sumie zamiast chrapać, warto patrzeć na gwiazdy. Można to robić bez ruszania się z łóżka, bo tuż nad nim znajduje się ogromny świetlik. Poza tym są całe kilometry tras rowerowych, biegowych, narciarskich. Można wybrać się do zamku, nad stawy, do kopalni lub na warsztaty. Krócej by było napisać, czego właściwie tu nie ma. Super miejsce. „ Pięknie położone miejsce, gdzie można odpocząć i zapomnieć o codziennych troskach. Spędziliśmy w 2 osoby 2 noce w Jurcie i było to super przeżycie. Namioty w pełni wyposażone, wszystko nowiutkie i urządzone w wysokim standardzie. Aneks kuchenny pozwolił na samodzielne przygotowanie posiłków. Okolica w sam raz na leniwe spacery. Szkoda, że byliśmy jesienią, bo w cieplejszą porę roku można korzystać z dobrodziejstw ogrodu. Gospodarze bardzo mili i serdeczni. Serdecznie polecamy! :)” Zdaniem Slowhopa: Na miejscu 3 całoroczne, klimatyzowane jurty, dla 4 osób. Można zabrać ze sobą małego psiaka, a koniecznie buty na zmianę, bo w jurtach chodzimy w kapciach. Diety odłóżcie na potem, bo śniadania są wspaniałe - podaje się je w głównym budynku. Możecie gotować sami, ale uwierzcie - warto skorzystać ze śniadań. W Ranczu na początku mieszkał dziadek Staś z babcią Bogusią. Tworzyli ognisty duet. Dziadek uwielbiał zwierzęta do tego stopnia, że srogą zimą zaprosił do na pokoje małego prosiaczka Kubusia, z czego Babcia Bogusia nie była zbytnio dumna. Teraz co prawda, prosiaczka nie spotkacie, ale za to do domu mogą wparować Józek albo Zenek – psy Amandy wnuczki dziadka Stasia. Odnajdą się tu miłośnicy dwóch kółek i dwóch desek – tras rowerowych i narciarskich jest pod dostatkiem. W środku od ogromnej ilości drewna pachnie jak w tartaku, książek tyle co w Bibliotece Jagiellońskiej, a taras zachęca do opalania się na złoto. Co najlepsze: odjazdowe Koło Gospodyń Wiejskich z Barcinka lepi pierogi, zawija krokiety i piecze ciasta – specjalnie dla Was. „Bardzo czysta, zadbana i dopracowana przestrzeń. W kuchni wszystkie potrzebne sprzęty, wszystko działa, bardzo dużo wspólnego miejsca. Idealnie na wspólny wyjazd z przyjaciółmi (byliśmy w 5 w małym domu). Jedynym minusem może być nieduża odległość od drogi międzymiastowej, gdzie przy większym ruchu samochody dają o sobie znać, ale wystarczy kilkuminutowy spacer żeby znaleźć się w lesie z widokiem na ośnieżone szczyty, więc to rekompensuje wszystko :).” Zdaniem Slowhopa: Dwa domy dla 8 i 14 osobowej załogi. Gotujecie sami, pieczecie na ognisku albo zamawiacie z okolicznych restauracji. Dla chcących spalić kalorie z deseru na miejscu: boisko do siatki, boule, sanki plus dostępne aktywności wytwarzające znacznie mniej potu: dart, puzzle, gry planszowe i karty. Nie zapomnijcie psa! Z okien reanimowanego domu z rudej cegły jest widok na jezioro, zamek i dobry urlop. Pogranicze Dolnego Śląska i Łużyc, dobrze wychodzą wielokilometrowe spacery, rowerowe wycieczki lub byczenie się w ogrodzie. Tego, żeby goście wypoczęli pilnują dwa berneńczyki, które służą za przewodników i terapeutów, leczących miękką sierścią i mokrymi nosami. Od razu informujemy, że nie ma klimy, zasięg GPS niedomaga, ale za to jest ogród, w którym można się zgubić, a szlak górski jest tuż za nim. A no i do browaru w Lwówku Śląskim warzącego najstarsze w Polsce piwo całkiem niedaleko. „ Po naszym pobycie w Miętowym Wzgórzu wróciliśmy do szarej rzeczywistości, ale wróciliśmy zdecydowanie wypoczęci i zrelaksowani. Przez kilka dni spacerowaliśmy po 17 km w okolicy i nie spotykaliśmy żywego ducha na trasach spacerowych. Było bajecznie! A śniadania to był sztos! Gospodarze to wspaniali ludzie, którzy roztoczyli wokół nas mnóstwo serdeczności. A dom? Dom jest wspaniały, czysty i świetnie wyposażony. Aż żałuję, że musieliśmy wrócić do tej szarej rzeczywistości ;) POLECAMY maksymalnie :)!” Zdaniem Slowhopa: Jeżeli lubicie luksusy, to tu serwują śniadanie do łóżka. Nie żartujemy, można w piżamie zajadać się lokalnymi delikatesami. Poza tym grill, ognisko i wędzarnia – z głodu nikt tu nie umrze. W 3 pokojach zmieści się 8 osób, ale maluchy niech zostaną pod opieką babci - miejsce dla starszaków. To miejsce to jest totalny sztos. Ma 569 lat, pamięta historie wielu pokoleń, ściany poznały wiele tajemnic Luftwaffe, piwnica kryje winiarnię, na piętrze znajduje się siłownia i sauna a w ogrodzie basen. Uczciwie przyznamy, że Gosia wykonuje tu tytaniczną pracę w odnawiania wnętrz, ale jak sama przyznaje – to praca dla kilku pokoleń, więc nie oczekujcie wszystkiego i wszędzie na wysoki połysk. Jeżeli chcecie poznać historię miejsca, zabudowań, ludzi, którzy tu mieszkali – będziecie mieli okazję. A niedaleko polski Hogwart, stoki narciarskie, spływy kajakowe i „Perła Zachodu” wprawiająca górskich turystów w zachwyt od ponad 60 lat. „Miejsce z charakterem, wyjątkowe w skali kraju - pełne fascynujących zakamarków, pięknie położone, jest świadectwem wielkiej pasji i determinacji właścicielki przywracającej do życia ten piękny pałac. To nie jest miejsce dla spragnionych luksusów i wygód rodem z pięciogwiazdkowych hoteli - i całe szczęście! Między innymi dlatego to miejsce zostanie w pamięci na długo. Zdaniem Slowhopa: Pałac pomieści maksymalnie 10 osób, które nie boją się samodzielnie gotować lub przeżyją na jedzeniu na dowóz. Jest gdzie medytować, pływać, biegać, odpoczywać i wyprowadzać psa – bo tu psy mogą spać w komnatach. Kopaniec - zapamiętajcie nazwę tej wsi, bo tu się zaczyna Izerbejdżan i mieszkają wolni ludzie. O Słodkiej Gruszce ciepło powinni pomyśleć gastroturyści - karmi się tu wybornie. Warto wziąć po śniadaniu wygodne buty i kije do nordic walkingu, bo jest gdzie chodzić. Wędkarze zabierzcie ukochaną wędkę, bo na miejscu zarybiony staw, a akurat wody w Górach Izerskich zbyt wiele nie ma. To jest też fajne miejsce, żeby zachęcić dzieci do gór. Są niskie, przyjazne, a po krótkiej przechadzce można skorzystać z tego, co oferuje ta artystyczna okolica. Dla dzieciaków (i nie tylko) warsztaty ceramiczne, mozaikowe i pierniczkowe, a w ogrodzie tajemnicze zakątki do zbadania i pies Korek, który merdając ogonem oprowadza po okolicy. „ Wspaniałe miejsce na pełne wyciszenie. Studio muzyczkowe śliczne, przestronne. Kominek dodaje uroku i ogrzewa w chłodniejsze noce. Okolica spokojna, zielono i przyjemnie. Wyżywienie prima sort, klasyka z twistem nowoczesności, w naprawdę słusznych porcjach :) dodatkowo posiłki to również czas na poznanie innych, wysłuchanie opowieści i podzielenie się swoimi. Widać że to miejsce przyciąga naprawdę fajnych ludzi. Oczywiście wspaniały Korek, towarzysz dnia codziennego, Frodek ciekawska dusza i kotki psotki przemykające między nogami.” Zdaniem Slowhopa: Tu naprawdę wiedzą, że dobre jedzenie to bardzo ważny element udanych wakacji. Dajcie spokój z dietami przynajmniej na czas pobytu u Łucji, która karmi z rozmachem i niebywałym entuzjazmem. W trzech studiach zmieści się 12 osób, a mały domek przenocuje parę. Mile widziane zwierzaki, choć na miejscu obecne już małe stadko złożone z dwóch psów i kotów. Podobało Ci się zestawienie? Co tydzień wyślemy Ci nowe... abwx.
  • xf051w8o1v.pages.dev/201
  • xf051w8o1v.pages.dev/35
  • xf051w8o1v.pages.dev/324
  • xf051w8o1v.pages.dev/52
  • xf051w8o1v.pages.dev/82
  • xf051w8o1v.pages.dev/360
  • xf051w8o1v.pages.dev/163
  • park ciemnego nieba góry izerskie